Bieganie – temat rzeka. Jak
zyliardy ludzi na świecie i mnie wciągnął ten sport. Kilka lat temu zaczęłam.
Początki oczywiście były trudne. Potem było przyjemniej i bardzo regularnie. A
potem nastąpił okres zniechęcenia, który był o tyle przyjemny, że charakteryzował
się głównie spędzaniem czasu na tarasie w miłym towarzystwie sąsiadów, dzieci i
różnego rodzaju napojów. Regularność gdzieś się zapodziała… Aż do wczoraj.
Wczoraj albowiem, podczas
wieczornych przytulasków-wygibasków z dzieckiem płci męskiej, dostałam prosto
między oczy. Z grubej rury. Bez tzw. pardonu.
Syn, którego ponad 6 lat temu
urodziłam dość szybko, aczkolwiek nie bez bólu, o którego dbam, jak o
największy skarb, któremu zapewniam najlepsze jedzonko, najnowsze zabawki, a
kiedy trzeba, to nawet gram w Lego The Movie na PS3… otóż ten oto Syn podczas
gilgotów wrzasnął do mnie tak głośno, że nie mogłam udać, że nie słyszę: ALE
MASZ GRUBY BRZUSZEK, MAMO!!!!!
Coś musi być w tym instynkcie i
miłości macierzyńskiej, bo Syn przeżył tę akcję.
A ja obiecałam sobie, że wracam
do regularnego biegania i dziś już mam trening za sobą.
Czy udzieliłaś synkowi damskomeskiej lekcji pt nigdy, przenigdy kobiecie tak nie wolno powiedzieć? :-D
OdpowiedzUsuńBieganie fajna sprawa, szkoda że szybko się nudzi
Syn, z racji wieku i niewielkiego doświadczenia, na razie uznał ten tekst za jeden z największych i najbardziej wyszukanych komplementów ;)
OdpowiedzUsuń