Macie takie?
Ja nie mam. Ale gdyby udało się:
- znaleźć okazjonalną opiekunkę do dzieci, psa i dobytku (realizacja tego punktu niewątpliwie ułatwi nam życie towarzyskie i pozytywnie wpłynie na życie całej rodziny)
- odhaczyć koncert Lao Che (to już praktycznie w 80% zrealizowane, bo bilety są, termin znany jest, towarzystwo zamówione też, ale jak wiadomo nigdy nic nie jest pewne)
- służbowo sprzedać to, co wydaje się niesprzedawalne
- prywatnie kupić to, co wydaje się nieosiągalne
- wakacje spędzić w przyjemnej, niezmąconej problemami dnia codziennego atmosferze
- dzieci uchować od zaraz, wypadków i innych potworności
- siebie i męża zresztą też
- przeczytać, może nie 52 książki w roku, ale co najmniej kilka dobrych
- wybiegać, może nie 2016 km w roku, ale powiedzmy kilkaset (żeby dobrze brzmiało)
- zrzucić… wiadomka… to, co zwykle kobiety zrzucają od poniedziałku… następnego…
- psa wykastrować, a potem nauczyć go kilku sztuczek, żeby nie odbiegał od reszty psów w rodzinie
- wyjechać w damskim gronie przynajmniej raz w roku (grono musi być konkretne i ono doskonale wie, o kim mówię)
to uznam rok 2016 za udany.
Ale nie planuję, nie nastawiam
się, nie nakręcam. Niech się dzieje.
A Wy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz