poniedziałek, 20 marca 2017

Pamiętaj, aby dzień święty święcić.

Ciężki okres za mną. A w zasadzie w trakcie. Brak weny, dużo pracy, zamykanie jednego etapu po to, aby od razu wejść w drugi. Rodzina też, jakby mniej płodna pod względem radosnych sytuacji.
I kiedy już zaczynałam sobie pluć w brodę, że nie zaczęłam pisać tego bloga wcześniej, gdy dzieci były jeszcze rozkosznymi maluchami sypiącymi śmiesznymi tekstami, jak z rękawa, przyszła niedziela, którą uświęciłyśmy powtórką materiału z religii. Pod wtorkowy sprawdzian.
W roli głównej Córka i Matka.
Matka: Jak nazywa się ojciec plemienia lub rodu?
Córka, wstrząśnięta i zmieszana: Pierwsze słyszę, że było takie plemię - Lubrodu!!!???

I jak tu jej nie kochać ;)





środa, 11 stycznia 2017

Tik-tak.

Nauka zegara.
Kwadranse, półgodziny, godziny.
10 minut przed, 25 minut po, za 5, za 20, punktualnie o.
Zadania. Jedno po drugim. Dużo zadań. Wszystkie z tarczami zegara do uzupełnienia.
I kiedy myślisz, że już coś rozjaśnia się w tym małym mózgu, że jeszcze może ze dwa zadanka i będzie finito, że za chwilę odsapniesz od tłumaczeń, próśb o zastanowienie się, zadajesz ostatnie pytanie:
- Jest 17:50. Za 10 minut Jacek może wyjść na rower. O której godzinie chłopiec wyjdzie na rower?
Chwila ciszy. Styki się grzeją, zębatki zgrzytają i pada odpowiedź, która w zasadzie jest pytaniem i która wszystko zmienia:

- O SIEDEMNASTEJ SZEŚĆDZIESIĄT?  

niedziela, 1 stycznia 2017

2017

Święta, święta i po świętach, jak to mawiali, mawiają i mawiać będą.
Życzenia z okazji przekazywałam na Fejsiku - wiem, to nieładnie, ale szczerze mówiąc bardzo wygodnie ;)
Za życzeniami popłynęła również dobra rada (a jakże!), aby za bardzo nie przejmować się, złapać do pewnych spraw dystans, robić swoje w nowym roku 2017, a dla prawdziwych twardzieli to nawet i przez całe życie.
Na pewne rzeczy nie ma się po prostu wpływu. Ani trochę. Na przykład na taką rzecz:


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Lista prezentów

Wyciąg z Listu do Gwiazdora 2016.
Autorskie pomysły Pierworodnej:

- farba w spray'u
- Iphon 6S :D
- ogrzewacz stóp w kształcie misia
- herbata (taka nie saszetkowa!)
- pałeczki do sushi WIELOKROTNEGO użytku
- świecznik, świeczki i ZAJARACZ (tu, przynaję, że popuściłam)
- książka o fizyce kwantowej
- kot
- scyzoryk
- podręcznik do nauki hiszpańskiego

Przekrój finansowy i branżowy potężny. Gwiazdorze do dzieła. Powodzenia!

poniedziałek, 21 listopada 2016

Pójdziesz ze mną?



Wkraczając w nastoletnie życie człowiek uczy się wielu nowych rzeczy. Zdobywa nowe doświadczenia, obserwuje, zapamiętuje.

Dziś okazało się, że z nastoletniego okresu życia zapamiętałam pewne powiedzenie mojej osobistej Matki. Właściwie była to dramatyczna odpowiedź. Taka ostatnia deska ratunku przed eksplozją. Taki wentyl, który pozwalał upuścić odrobinę pary i pozwoli na uniknięcie dokonania zbrodni na moim wątłym nastoletnim ciele. Takie jebnięcie potężnymi, drewnianymi drzwiami, oznaczające absolutny koniec dyskusji.
Odpowiedź ta padała zazwyczaj wtedy, kiedy to utrudzona tłumaczeniem Matka proponowała mi wspólne wyjście gdziekolwiek. Poświęcała cenny czas na zachęcenie, na przedstawienie plusów dodatnich przedsięwzięcia, ba! nawet czasem próbowała przekupić, byle tylko wyciągnąć mnie z domu w jakimś celu. Ja wtedy siedziałam i potakiwałam będąc myślami jak najdalej się dało. I wtedy właśnie, gdy ja bujałam w obłokach, padało sakramentalne pytanie:
- To co? Pójdziesz ze mną?
Ja na to, lekko spłoszona, odpowiadałam cienkim głosikiem:
- Gdzie?
I na to Matka, przechodząc na twarzy ostrą metamorfozę kolorystyczną, zaciskając zęby i rzucając bluzgi spojrzeniem odpowiadała wyraźnie:
- W DUPĘ CIEMNĄ.

I ja dziś wieczorem, po wyjściu z domu na wieczorny spacer z psem, spojrzałam przed siebie i powiedziałam do zwierzęcia: Psie, idziesz ze mną w dupę ciemną.
Taki widok miałam za plecami wracając ze spaceru, 15 m od domu:
 

Taki widok miałam przed sobą wracając ze spaceru, 15 m od domu:

piątek, 28 października 2016

Don't stop me now...



Ciśnienie spada. Biomet jest niedobry. Pstryk i zmiana stacji.

O, tu biomet jakby lepszy – dobra muza na początek dnia nie jest zła. Jedzie sobie człowiek podrygując. Podjeżdża na podjazd własny i czując zbliżający się refren rzuca okiem dookoła. Nikoguśko w całej wsi! Ha! No to człowiek radyjko na full, drzwi jak szeroko i razem z refrenem wyśpiewywanym w języku obcym na głos (!) rozpoczyna wypakowywanie zakupów z bagażnika.

Raz machnie lewą nogą, raz machnie prawą ręką! Podskoczy, obrót wykona na poziomie dwuletniej sąsiadki trenującej balet, głową machnie, nie raz i nie dwa, w celu przekazania ilości energii, jaką dostaje od artysty. A potem nawet wykona rozkrok i gest udający grę na gitarze, której nie powstydziłby się sam Brian May, czy inny sławny gitarzysta. I w tym momencie, pełnym satysfakcji i spełnienia, człowiek podnosi wzrok z nad wyimaginowanej gitary i co widzi? No?

W szeroko otwartym oknie tarasowym budowanym naprzeciwko stoi dwóch panów. Nie ruszają się. Być może są w szoku. Na progu lasu stoi starsza sąsiadka. Wygląda jakby nie miała sił iść dalej. Z lewej kolejna sąsiadka – w samochodzie, zwolniła do 5 km/h. Po minie wnoszę, że jeszcze ocenia sytuację – roześmiać się czy raczej wołać pogotowie?

Także podsumowując cieszę się, że nie wpadłam na świetny pomysł uwieńczenia występu szpagatem albo nawet skokiem jete...

 https://www.youtube.com/watch?v=HgzGwKwLmgM

środa, 5 października 2016

Związek doskonały.



Mądrzy ludzie mawiają, że w związku najważniejsze jest porozumienie. Do porozumienia dochodzi się poprzez dialog. Dialog, to rozmowa.
I faktycznie, pomyślałam sobie. Mój związek jest bardzo zgodny. Już teraz wiem dlaczego. Lubimy sobie pogadać, powymieniać poglądy, podyskutować. Nawet w nocy.

On, wbijając mi paluch pod żebro: „Chrapiesz!”
Ja, nieprzytomna od snu: „Jaaaa??? Przecież ja nawet nie śpię!”

On, zrezygnowany: „Ej, chrapiesz! Przewróć się na drugi bok.”
Ja, śpiąc: „Mhmmmmmm…”

On, wkurzony: „No chrapiesz znowu!”
Ja, wkurzona: „Ja chrapię? Ja??? To pies!!!”

On, załamany: „Chrapiesz. Odchrząknij sobie!”
Ja, akurat trochę bardziej świadoma dzięki budzikowi, który właśnie przed chwilą zadziałał, umarłam ze śmiechu na tę propozycję…

Musimy chyba przedyskutować zakup stoperów dousznych dla Niego.

PS. I to naprawdę nie jest tak, że tylko JA chrapię w tej sypialni ;)