niedziela, 26 czerwca 2016

Work.

Nie samym życiem człowiek żyje.
Czasem trzeba popracować...


Zasapana wpadam do klientów zgodnie z umówioną wcześniej godziną czyli "chwilę po ósmej". Poranek był szybki niczym błyskawica. Toaleta, ubranie, nabranie odpowiedniego stosunku do rzeczywistości zabrało mi jakieś 10 minut. I jeszcze uczesać się zdążyłam. W każdym razie wpadam, spotkanie się odbywa i wychodzę odprowadzana przez gospodynię.
I kiedy już zbliżam się do furtki, nagle zza pleców dobiega mnie komentarz:
„Tak obserwuję sobie pani fryzury i widzę, że dziś to tak na szybko....”
I przestało być miło.


Dziś Dzień Służbowych Kontaktów Międzynarodowych.
Zadzwoniła albowiem pewna pani z zagranicy. Przedstawiła się jako siostra innej pani. Na wstępie mi rzekła, że tamta pani jest mną zachwycona, więc ta pani pomyślała, że zadzwoni. Wzięła numer od tamtej pani i zadzwoniła. I bardzo by chciała, żebym dla niej zrobiła to samo, co dla tamtej pani.
Proszę bardzo, proszę pani - rzekłam.
We're in touch.

środa, 15 czerwca 2016

Urodziny.

Świętowanie trwało od niedzieli do wtorku! Goście, prezenty, mnóstwo życzeń! Czuję się dopieszczona w 100%! Wieku się kobiecie ponoć nie wypomina, ale w głowie siedzi mi taka anegdotka, z życia wzięta...

Otóż całkiem niedawno wybrałyśmy się z moimi, równie młodymi, koleżankami do Stolicy. W pociągu, w przedziale, spotkałyśmy jeszcze młodsze od nas dwie starsze panie. Jedna podróżowała z sanatorium do domu, druga z domu na komunię wnuczki. Czas upływał nam na pogawędce i popijaniu kawy. Z wkładką ;) Tematy poruszałyśmy różne - jak to kobiety. Dzieci, problemy z wagą, mężowie i ... wiek. Starsze panie cieszyły się z naszej opinii, że świetnie wyglądają, i że są tzw. "przebojowymi babkami". One również raczyły nas komplementami, które my nieśmiało odpierałyśmy mówiąc: "no nieee, już takie młodziutkie znów nie jesteśmy".
I na to jedna z pań, wycelowawszy we mnie swój wypielęgnowany paznokieć, który jeszcze pamiętał wczorajszy wieczorek pożegnalny w sanatorium, wbiła we mnie swój przenikliwy wzrok, i tonem starszej i bardziej doświadczonej przez życie koleżanki odezwała się w te, jakże miłe dla mojego ucha, słowa:

"No, ale pani to chyba ma już 28 lat, prawda?"

W tym miejscu chciałam tej Pani życzyć dużo zdrowia, szczęścia i pomyślności!!!
28 lat to maks, na jaki się czuję :)

środa, 8 czerwca 2016

Kopalnia wiedzy.

Szkoła to kopalnia wiedzy. 
Ani przez chwilę nie wątpiłam w to, że wiedza ta jest szeroka i zahacza o różne dziedziny.
Syn: Mamooo, a wiesz, że jak dwie dziewczyny robią tak (tu "cmok,cmok" pokazane buzią) to to są geje?
Ja (nieco wybita z rytmu i lekko zdezorientowana): Nie, synu. To nie geje, tylko lesbijki.
Syn: Geje, geje. Zbyszek tak mówił!
No jasne - jak siedmioletni Zbyszek, coś rzeknie, to nie ma bata. Nawet otwarta, chętna do tłumaczenia Matka się nie liczy.

 *****

Szkolna wiedza z damskiego punktu widzenia.
Córka: Mamo, a do czego są prezerwatywy smakowe?
Ja (chcąc zyskać na czasie oraz desperacko poszukując w głowie argumentów innych niż te jedynie słuszne, a przemawiających za produkcją truskawkowych gumek...): Prezerwatywy smakoweeeee?
Córka: No truskawkowe, czekoladowe, wieeesz...
Ja ( powoli, ważąc słowa, analizując czy czasami za moment nie wsadzę się na większą minę): Wiesz, prezerwatyw używa się w intymnej sytuacji, kiedy jest między dwojgiem ludzi bardzo przyjemnie. I żeby nie śmierdziało gumą, to wymyślono właśnie te truskawkowe, czekoladowe...
Córka (poważnie): Rozumiem. A Zbyszek mówił, że smakowe są zrobione z gumy ORBIT! Hahahaha!
Ja: Nie słuchaj Zbyszka! I niczego z nim nie próbuj!


Tożsamość Zbyszków wciskających kity moim dzieciom została zmieniona ;) .