poniedziałek, 21 listopada 2016

Pójdziesz ze mną?



Wkraczając w nastoletnie życie człowiek uczy się wielu nowych rzeczy. Zdobywa nowe doświadczenia, obserwuje, zapamiętuje.

Dziś okazało się, że z nastoletniego okresu życia zapamiętałam pewne powiedzenie mojej osobistej Matki. Właściwie była to dramatyczna odpowiedź. Taka ostatnia deska ratunku przed eksplozją. Taki wentyl, który pozwalał upuścić odrobinę pary i pozwoli na uniknięcie dokonania zbrodni na moim wątłym nastoletnim ciele. Takie jebnięcie potężnymi, drewnianymi drzwiami, oznaczające absolutny koniec dyskusji.
Odpowiedź ta padała zazwyczaj wtedy, kiedy to utrudzona tłumaczeniem Matka proponowała mi wspólne wyjście gdziekolwiek. Poświęcała cenny czas na zachęcenie, na przedstawienie plusów dodatnich przedsięwzięcia, ba! nawet czasem próbowała przekupić, byle tylko wyciągnąć mnie z domu w jakimś celu. Ja wtedy siedziałam i potakiwałam będąc myślami jak najdalej się dało. I wtedy właśnie, gdy ja bujałam w obłokach, padało sakramentalne pytanie:
- To co? Pójdziesz ze mną?
Ja na to, lekko spłoszona, odpowiadałam cienkim głosikiem:
- Gdzie?
I na to Matka, przechodząc na twarzy ostrą metamorfozę kolorystyczną, zaciskając zęby i rzucając bluzgi spojrzeniem odpowiadała wyraźnie:
- W DUPĘ CIEMNĄ.

I ja dziś wieczorem, po wyjściu z domu na wieczorny spacer z psem, spojrzałam przed siebie i powiedziałam do zwierzęcia: Psie, idziesz ze mną w dupę ciemną.
Taki widok miałam za plecami wracając ze spaceru, 15 m od domu:
 

Taki widok miałam przed sobą wracając ze spaceru, 15 m od domu: