wtorek, 24 maja 2016

Hilary.


Jeśli niebo istnieje, to z pewnością ktoś przewidział tam miejsce dla okularów przeciwsłonecznych. Jakąś osobną, przestronną i wypasioną komnatę, w której spoczywają sobie wszystkie zepsute, przygniecione ciężkimi dupskami, zagubione w akcji, zakopane na plażach, rozciągnięte przez zbyt wielkie głowy... okulary przeciwsłoneczne.
I z pewnością są tam dwie pary moich. Jedne utracone i bardzo mocno opłakiwane w zeszłym roku. A drugie zgubione całkiem niedawno w niewyjaśnionych okolicznościach.
Chodzę, szukam, nawołuję. Szlocham, lamentuję. I nie ma. 
To tak sobie myślę, że na pewno są już w okularowym niebie, popijają drineczki z palemkami, mają służbę do czyszczenia szkieł i wspominają mnie z rozrzewnieniem.

A ja kupię sobie nowe.

środa, 11 maja 2016

Poprawność polityczna.

Córka mi dorasta. Zaczyna się ogarniać. Nie tylko przestrzeń wokół siebie, ale też to, co w głowie. 
Kiedy była młodsza waliła prosto z mostu, nie zważając na konsekwencje. Nie raz wprawiła nas i otoczenie w zakłopotanie ;) 
Tym razem w ramach umilania rodzinie czasu podróży samochodowej, jako znana fanka dowcipów, postanowiła zabawić nas opowiadaniem tychże.

Córka: Idzie ślepy przez las. Nagle przelatuje nad nim ptak i robi kupę - ślepy kupę omija. Idzie dalej. Przelatuje nad nim drugi ptak - ślepy kupę omija. Idzie spokojnie dalej. Przelatuje nad nim trzeci ptak - ślepy kupę omija.
Jaki z tego morał? - pyta córka.
I zanim otworzymy usta, aby podać prostą i oczywistą odpowiedź ona sama wyjaśnia nam:

Ślepy KUPĘ widzi!!!


Nie muszę chyba dodawać, że to krótkie i zwięzłe podsumowanie dowcipu na stałe weszło do naszego słownika domowego. Przy każdym użyciu rechoczemy radośnie ;)